Witam serdecznie po dość długiej przerwie.... Koniec z tymi ckliwymi zachwytami nad prostą rzeczywistością. Idą święta i postanowiłam pozwolić sobie na objawienie się w pełni mojej niezdiagnozowanej choroby psychicznej. Oglądaliście "Piękny umysł"? Jeśli nie poczuliście, że to o Was, ciąg dalszy mojego wpisu może Was przerazić, więc lepiej zamknijcie tę stronę czym prędzej. Czytaliście może "Oskara i Różę"? Jeśli tak, to już pewnie wiecie, o czym chcę napisać i też możecie zamknąć tę stronę. Jeśli natomiast widzieliście to wszystko lub też nie, ale macie odwagę lub też bezczelność, by naigrawać się z mojego szaleństwa, które w Was również drzemie, ale objawi się może dopiero na łożu śmierci, lub też strawi niepostrzeżenie i skonacie za młodu w przekonaniu o swojej doskonałej kondycji duchowej.... Nie obchodzi mnie to! Dziś, w dniu świąt, pozwolę sobie na bycie wyjątkowo bezczelnym egoistą.
Najbardziej rozbraja mnie współczucie, które budzi widok szaleńca... Ale jeszcze głębiej jest strach, że i mnie to się mogło przytrafić. Oj przytrafiło się, i to już dawno temu, przerażającej większości spośród znanych mi ludzi. Nie będę się już kryła z moją niezdiagnozowaną schizofrenią - w końcu zaszczepiło mi ją moje drogie społeczeństwo, a później wyśmiało i kazało ukryć. Mówią mi, że normalność to jest właśnie to, do czego dążą zdrowi ludzie... Tylko, że ja nie znam normalnych i zdrowych jednostek. To w ogóle się nie da ze sobą połączyć - normalność i zdrowie psychiczne. Ale, żeby nie było, że kłamię: oto rozglądam się i widzę tchórzy - dwulicowych i wycofanych do form przetrwalnikowych, postrzeganych przez tłum jako "normalność". Ale szukam dalej, w innych kręgach - schizofreniczni, wyobcowani ze społeczeństwa artyści, nikomu nieprzydatni mędrcy, którzy spragnieni są poklasku i uwagi niczym dziecko, które po raz pierwszy zesrało się do nocnika, nie zaś na dywan w salonie. Ale oczywiście tak skrzętnie zamaskowali swój głód, że obrośli chwałą pośród bardziej pospolitszych postaci głupców. Przykłady szaleństwa można mnożyć... Nie wspomnę tu już o zatroskanych z miłości matkach, które, w imię dobra swoich pociech, szturmują ich bezbronne serca niekończącymi się żalami i pretensjami, że się za mało uczą i nie dają z siebie tyle, co one. O ojcach, którzy zarabiają na chleb, a nie emanują wewnętrzną siłą i dogłębnym zrozumieniem spraw codziennych i niecodziennych. Ot - ludzie potrafią piętnować innych za nieznajomość ortografii, nieestetyczny wygląd, brak celów życiowych, nieporadność organizacyjną, nadmierne żądze.... Omylność ich kryteriów jest nieomylna, ponieważ głupców nie brakuje!! Zwłaszcza głupców, którzy marzą o tym, by wspólną kupą naprzeć i wywierać wpływy na pozostałych głupców. I tak jednoczą się kolejne kupy-głupy i walczą ze sobą w mniej lub bardziej ucywilizowany sposób. Mówiąc "ucywilizowany" mam tu na myśli m. in. wojnę zbrojną, plotki albo skrobanie obelg na ławkach szkolnych. Cała wspaniałość kultury - BZDURA! Trzeba być bardzo nienormalnym, żeby choć ocierać się o normalność. Trzeba mieć odwagę oszaleć, by zaznać smaku równowagi psychicznej....
Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkim Wesołych Świąt, spędzonych w rodzinnej kupie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz